Fundusz socjalny, czyli o twoich pieniądzach, które leżą na koncie pracodawcy. Fundusz socjalny jest potoczną nazwą Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. To specjalne środki, którymi rozporządza pracodawca, by wesprzeć swoich pracowników w określonych sytuacjach. Pieniądze z Zakładowego Funduszu Socjalnego gromadzone są
Wypłata środków z PPK po ukończeniu przez uczestnika 60. roku życia. Uczestnik PPK nie będzie płacić podatku dochodowego jeśli: po ukończeniu 60. roku życia wypłaci 25 proc. środków
Nikt nie może zmuszać rodzica do opłaty na komitet rodzicielski czy radę rodziców. Składki te są dobrowolne i mają znamiona darowizny. To rodzic decyduje czy i w jakiej wysokości poniesie opłatę. Jeśli zdecyduje się nie uczestniczyć w tym zakresie w finansowaniu szkoły, to ma prawo odmówić.
W jaki sposób dzielone są pieniądze między kraje Unii? czy też z handlu zezwoleniami na emisji CO2 w sektorze lotniczym czy morskim. Politycznym celem Unii jest rozstrzygnięcie tych
Pieniądze przekazane z OFE do ZUS są dziedziczone, ale mało kto o tym wie. Gdy w 2014 r. ówczesny rząd PO-PSL częściowo likwidował OFE i zgromadzone tam 153 mld zł trafiły na subkonta w ZUS, nikt nie pomyślał o uregulowaniu procedury dziedziczenia tych pieniędzy. Tymczasem jest takie prawo, tylko o pozostawionych środkach nie
Nagranie z webinaru DDI z dnia 9.05.2023 o tym, czy pieniądze trzymane w banku są bezpieczne. Nota prawna. Niniejszy materiał („Materiał”) ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy - Kodeks cywilny, ani rekomendacji do zawarcia transakcji kupna, sprzedaży lub innego rodzaju przeniesienia
. Pieniądze w skarbonce czy na koncie dziecka mogą pomagać zaspokajać potrzebę rozwoju, twórczości i kreatywności. Mogą wspierać również potrzebę relacji, wzajemności i dawać poczucie sprawczości – przekonuje Anita Janeczek-Romanowska, psycholożka dziecięca. Zdecydowana większość rodziców, bo aż 77 procent uważa, że dzieci powinno się edukować w zakresie finansów i to od najmłodszych lat. Tak wynika z badania Banku BNP Paribas pn. "Badanie postaw rodziców wobec kieszonkowego", które jest częścią projektu dla rodziców, nauczycieli i dzieci "Misja Kieszonkowe". Edukacja jest tym bardziej konieczna, bo dorośli przyznają, że najmłodsi dysponują dużymi zasobami finansowymi, często większymi, niż ich realne potrzeby. Maluchy są bowiem coraz częściej wspomagane budżetowo przez dziadków, chrzestnych czy osoby z najbliższego otoczenia. Łatwiej dać bowiem pieniądze niż szukać prezentu dla malucha "który wszystko ma". Pytanie tylko, czy dzieci naprawdę potrzebują pieniędzy? Czy i kiedy warto zacząć edukację finansową najmłodszych? Porozmawialiśmy o tym z Anitą Janeczek-Romanowską, psycholożką dziecięcą, współzałożycielką Ośrodka wsparcia i rozwoju Bliskie Miejsce w Warszawie. Agnieszka Jarosz: Niektórzy specjaliści twierdzą, że dziecko już od najmłodszych lat należy uczyć finansów, choćby przez omawianie z nim domowego budżetu. Co Pani o tym sądzi? Warto w ten sposób edukować dzieci? Anita Janeczek-Romanowska: Te rozważania dobrze jest zacząć od tego, co nazywamy edukacją w tym obszarze. Wielu rodziców nawet nie zdaje sobie sprawy, że część tego uczenia odbywa się mimochodem. Dzieci uczą się liczyć, dokonywać prostych operacji, wymieniać już w wieku przedszkolnym. Już wtedy zaczynają rozumieć pojęcia "mniej"/"więcej", a swoje pierwsze transakcje prowadzą podczas zabaw już jako kilkulatki. Edukacja finansowa często dzieje się obok codzienności – podczas dyskusji na zakupach, obserwacji jak rodzice płacą czy nawet w ramach zabawy w sklep czy restaurację. Nazwałabym tę część edukacją nieformalną, taką, której często nie zauważamy, a ona się dzieje. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby świadomie i celowo wprowadzić również edukację formalną, czyli działania, których nadrzędnym celem jest wsparcie dzieci nie tylko w rozumieniu konstruktu pieniądza i płatności, ale też w oszczędzaniu i planowaniu wydatków. W dyskusji wokół tego tematu dobrze jest połączyć to, co mówią ekonomiści z tym, co wnosi nam psychologia rozwoju dziecka. Jeśli będziemy przykładać do tematu edukacji finansowej tylko jeden z tych filtrów, umknie nam wiele istotnych informacji. Wypowiadając się z perspektywy psychologa, chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że bez pewnych umiejętności rozwojowych z zakresu tzw. funkcji wykonawczych, edukacja finansowa będzie utrudniona. Te umiejętności wiążą się z uwagą, pamięcią, podejmowaniem decyzji, planowaniem, wyciąganiem wniosków itp. Zanim dzieci zaczną oszczędzać, uczą się gromadzenia i tracenia w zabawie, np. zbierając kamienie. Zanim zaczną planować, na co wydadzą owe oszczędności, uczą się planowania np. w trakcie konstrukcji z klocków. Każda umiejętność, która przydaje się tam, gdzie mamy do czynienia z pieniędzmi, jest więc ćwiczona o wiele wcześniej niż możemy wprowadzać stricte finansową edukację. Ta z kolei może opierać się o różne formy, uwzględniające, etapy rozwoju myślenia - od konkretu do abstrakcji. Najpierw mogą to być zabawy w sklep i zakupy, potem czytanie książek o tej tematyce, robienie listy zakupów - najpierw obrazkowej a potem słownie, zakładanie pierwszej skarbonki, udział dzieci w naszych decyzjach zakupowych, rozmowy o ekonomii i ekologii itp. Tutaj znowu pomoże nam wiedza z psychologii rozwojowej i np. fakt, że większość dzieci w wieku 4 lat ma bardzo silną potrzebę stymulacji i posiadania, przy jednoczesnej trudności z odraczaniem gratyfikacji. Zabieranie czterolatków na zakupy może być więc wyzwaniem i polem wielu dyskusji. Im więcej takiej wiedzy mamy, tym wsparcie w edukacji finansowej będzie łatwiejsze, bo nie będziemy oczekiwać od dzieci czegoś, co jest dla nich rozwojowo niedostępne. Edukacja finansowa często dzieje się obok codzienności – podczas dyskusji na zakupach, obserwacji jak rodzice płacą czy nawet w ramach zabawy. Według Pani – dawać kieszonkowe czy nie dawać? I jeśli dawać to dlaczego? Myślę, że zanim odpowiemy sobie na pytanie "czy dawać?", dobrze zadać sobie pytanie "po co chcemy to robić? Jaka ma być funkcja kieszonkowego w naszej rodzinie?" Świadomość tego, co nami kieruje, przynosi tez jasność czy na pewno kieszonkowe jest tą drogą do danego celu i czy jest jedyną. Popatrzmy na dwa przykłady. Jeden to taki, w którym decydujemy się dawać kieszonkowe, żeby dziecko do czegoś zmotywować, np. do sprzątania pokoju, wyrzucania śmieci, wychodzenia z psem. Widzimy więc w nim pewną nagrodę, element transakcji, który jest niczym innym jak motywacją zewnętrzną do podejmowania określonych zachowań. I tu pojawiają się dwie pułapki - jedna związana z rozumieniem relacji, druga z rozumieniem procesu uczenia się. Zacznijmy od tej relacyjnej. Współpraca z dziećmi bywa trudna, szczególnie tam, gdzie w grę wchodzą obowiązki i zadania, do których dzieci nie ciągnie tak po prostu. My chcemy, żeby dzieci pomagały i miały jakieś obowiązki, a one nie chcą ich realizować same z siebie. I powiem to, choć będzie to zapewne trudne - w pewnym wieku i na pewnym etapie rozwoju jest to bardzo częste - dzieci nie czują naszej koncepcji porządku, często z uwagi na wiek, jeszcze nie wiedzą, jak wcielić ją w życie, przez co nie mają do niej wewnętrznej motywacji. Nie przyjdą do nas i nie powiedzą "chyba sobie posprzątam, bo mam taki bałagan na biurku". My w rodzicielskiej bezradności, obawie o ich sumienność w przyszłości, ale też potrzebie rodzinnej współpracy, wpadamy więc na pomysł motywowania czymś z zewnątrz, żeby ta "chęć się pojawiła". Sęk w tym, że zupełnie nieświadomie zamieniamy wtedy nasze bezwarunkowe relacje na warunkowe transakcje, przynajmniej w tym obszarze, za który chcemy dziecku płacić. Czyli w pewnym obszarze stajemy się pracodawcami, a nie rodzicami. W dłuższej perspektywie może być to niekorzystne nie tylko dla relacji w rodzinie, ale dla jej struktury i funkcji. Zamiast szukać rozwiązań na wspólną troskę o dom, psa etc., której źródło jest w tym, że chcemy się o siebie troszczyć, wspierać się, tworzyć razem dom i o niego dbać, wpadamy w pułapkę mini pensji za wykonanie zadań. Wielu rodziców sięga po taki argument, że to szkoła życia i lekcja tego, że pieniądze nie spadają z nieba. Pytanie czy to faktycznie jedna z najważniejszych lekcji w relacjach rodzinnych? I tu przechodzimy do drugiej pułapki - nastawienie na motywację zewnętrzną (nagrodę za spacer z psem), nie będzie wspierać motywacji wewnętrznej. Jak bardzo jest to ryzykowne, wie każdy rodzic, który płacił za wyrzucenie śmieci, a przy kolejnej prośbie, usłyszał od dziecka "a co ja z tego będę mieć?" Inną motywacją, dla której możemy sięgać po kieszonkowe, jest szeroko rozumiana edukacja finansowa dzieci. I tu znowu - nie ma dobrej, ani złej odpowiedzi - dawać czy nie. Warto przyjrzeć się temu, czy kieszonkowe wydaje nam się być jedyną opcją czy jedną z wielu. Kiedy tych opcji robi się więcej, łatwiej odpowiedzieć sobie na to bazowe pytanie. Edukacja finansowa to też robienie zakupów z rodzicami, robienie ich na prośbę rodziców, obracanie gotówką, a nie tylko płatnościami bezgotówkowymi, zadania na matematyce, a nawet gra w Monopol. Ba! W świecie dzieci pieniądze nie są jedyną walutą. One odrabiają lekcje z edukacji finansowej już jako przedszkolaki, kiedy wymieniają się figurkami albo kartami i negocjują, ile chcą dostać za tę najbardziej unikalną, a ile same są w stanie "zapłacić", czyli wymienić się za inną. Wrócę więc do myśli z początku - im większą mamy jasność celu, tym łatwiej nam będzie podjąć decyzję czy dawać czy nie. Dobra odpowiedź to taka, która służy całej naszej rodzinie. Po co dzieciom pieniądze i czy w ogóle najmłodsi powinni je mieć? Z psychologicznego punktu widzenia pieniądze mogą być strategią na zaspokojenie niektórych potrzeb. Nie jest to z pewnością jedyna strategia i warto, żeby wiedzieli o tym zarówno rodzice jak i dzieci. Pieniądze w skarbonce czy na koncie dziecka mogą pomagać zaspokajać potrzebę rozwoju, twórczości i kreatywności - np. poprzez dodatkowe lekcje jazdy konnej, obóz językowy, nową deskorolkę. Mogą wspierać potrzebę relacji i wzajemności, np. kiedy dziecko chce móc coś kupić mamie na jej święto albo obdarować przyjaciela. Pieniądze mogą być odpowiedzią na poczucie sprawczości - ich zbieranie, odmawianie sobie czegoś, a wreszcie realizacja obranego celu, mogą pomagać w postawie "mogę, potrafię, daję radę". To tylko część z potrzeb, jakie dzieci mogą realizować między innymi poprzez posiadanie pieniędzy. Co ciekawe te same potrzeby mogą realizować wokół pieniędzy, ale bez ich fizycznego posiadania. Pieniądze mogą być odpowiedzią na poczucie sprawczości - ich zbieranie, odmawianie sobie czegoś, a wreszcie realizacja obranego celu, mogą pomagać w postawie „mogę, potrafię, daję radę”. Mogą razem z nami planować wydatki - ustalając z czego zrezygnujemy, a o co będziemy razem się starać, żeby wspomniany obóz językowy był możliwy. Mogą umówić się z nami, że pomożemy im w realizacji pomysłu na prezent poprzez zakup materiałów na podarunek, który dziecko samo wykona. Mogą też rozwijać swoją sprawczość poprzez działanie, które przybliży je do celu, np. zamiast oszczędzania na rolki, brać udział w różnych konkursach, w których można je wygrać. "20 zł dla pięciolatki, 50 zł dla dziesięciolatka, 100 zł dla nastolatka w wieku 15 lat – to przeciętne kieszonkowe, które wynika z przeprowadzonych przez BNP Paribas badań." Ta wysokość jest rozsądna? I czy rodzic powinien się interesować na co dziecko wydaje kieszonkowe? Rozsądne są takie kwoty, które nie będą obciążeniem dla całej rodziny i pozwolą realizować cel kieszonkowego, który, jak już wspomniałam, dobrze jest u siebie rozpoznać. Jeśli np. naszym celem będzie wsparcie umiejętności oszczędzania, to kwotę dobrze zaplanować tak, żeby dziecko faktycznie ćwiczyło oszczędzanie i odraczanie gratyfikacji, a nie już po jednej wypłacie mogło kupić to, o czym marzy. Wychodząc z zasady, że potrzeby rosną razem z wiekiem naturalne wydaje się, że te kwoty adekwatnie się zwiększają. Obok tego, jakie to są kwoty, warto też zastanowić się nad częstotliwością oraz sposobem wypłacania. Mniejszym dzieciom (przedszkolakom i uczniom pierwszych klas podstawówki) warto wypłacać mniejsze kwoty, ale np. raz w tygodniu z uwagi na to, że ich moment rozwoju utrudnia jeszcze odraczanie gratyfikacji. Z założenia kieszonkowe jest do dyspozycji dziecka, choć zdarza się, że jest ono składką na większy zakup. Tę kwestię warto omówić z dzieckiem, ale nie na zasadzie "umawiamy się, że z kieszonkowego odkładasz na rower", bo tego typu umowy zwykle są bardziej po naszej, rodzicielskiej stronie i są raczej "propozycją nie do odrzucenia". To, co warto zrobić, to porozmawiać z dzieckiem czy chciałoby na coś zbierać, ile może mu to zająć czasu, jak w międzyczasie może opłacać swoje drobne zakupy itd. Czasem pomocne będzie poszukanie rozwiązań, które pomogą rozłożyć kieszonkowe na bieżące i oszczędności, np. poprzez ustalenie, że z pieniędzy od nas dziecko opłaca bieżące sprawy, a z tych od rodziny (np. na urodziny, komunię) odkłada na coś ustalonego wcześniej. A co, jeśli kogoś nie stać na taki comiesięczny wydatek? W tej sytuacji warto jest pamiętać o dwóch kwestiach. Pierwsza to taka, że edukacja finansowa jest łatwiejsza, kiedy dzieci mogą operować pieniędzmi jako konkretem, ale kieszonkowe nie jest jedyną drogą ku temu. Warto więc zapraszać dzieci do robienia zakupów, w zależności od ich wieku prosić je, żeby to one wzięły określoną kwotę i poszły coś kupić, rozmawiać z nimi o planowaniu budżetu itd. Drugą kwestią, o której warto pamiętać jest to, jakie znaczenie nadajemy pieniądzom w naszej rodzinie, czyli jak się o nich mówi. Czy pieniądze utożsamiamy ze szczęściem i radością (np. mówiąc, że mielibyśmy cudowne wakacje, gdybyśmy mieli większy budżet) albo czy budujemy skojarzenia pieniądze = dobre relacje (np. mówiąc, że ktoś nie zaprosił nas na spotkanie, bo zarabiamy mniej). Te znaczenia, jakie nadajemy będą ważne zarówno wtedy, kiedy pieniędzy mamy dużo, jak i w odwrotnej sytuacji. Traktowanie ich jako element, a nie sens życia, może być pewnego rodzaju amortyzacją na sytuacje, w których nie będziemy mogli pozwolić sobie na regularne kieszonkowe, ale to nie będzie nam odbierało możliwości rozmów o pieniądzach, oszczędzaniu i planowaniu wydatków. Tym, o czym jeszcze warto wspomnieć, jest pokazywanie dzieciom, że świat nie opiera się tylko na wymianie - usług, towarów, pieniędzy, ale również (a dla psychologa przede wszystkim) na relacjach. Nawet jeśli my sami nie mamy oszczędności, możemy zrobić coś dobrego dla innych - wyprowadzać psy w schronisku, wspierać potrzebujących, robić coś dla drugiej osoby bez oczekiwania czegoś w zamian.
Co jest ważniejsze – zdrowie czy pieniądze? Dzisiaj zastanowimy się co jest ważniejsze – pieniądze czy zdrowie? Oczywiście ważne jest jedno i drugie, dlatego bogaci ludzie prowadzą zdrowy tryb życia. Nie kupują najtańszego pożywienia, wybierają droższą np wędlinę, która jest chudsza. Co prawda przypadek np Urbana – pijącego alkohol, palącego tytoń w dużej ilości, a wciąż mającego się dobrze udowadnia, że niekoniecznie złe prowadzenie się, jest bardzo szkodliwe. Wszystko zależy od organizmu, a my powinniśmy zarządzać znów ryzykiem i nie kusić losu i wybierać zdrowy tryb życia Jak zdrowo żyć? W tym celu oprócz dobrej dla naszego organizmu diety, powinniśmy unikać używek, które nie tylko niszczą nasze zdrowie, ale też sprawiają, że ominąć nas mogą ciekawe okazje biznesowe. Nie od dzisiaj wiadomo, że po spożyciu dużej ilości alkoholu podejmuje się niekorzystne decyzje inwestycyjne. Podobnie rzecz jednak wygląda z papierosami, które pogłębiają stany depresyjne, w których wydaje nam się, że dana inwestycja może okazać się klapą. To złudzenie, którego warto się wystrzegać Czy warto komuś coś udowadniać ryzykując? Nie powinno się również ryzykować swojego życia i zdrowia w extremalnych sportach, jak skoki ze spadochronem, zakłady, gdzie ryzykujemy swoje życie np gdy zgadzamy się przepłynąć staw wpław. Nie warto ryzykować, by komuś coś udowodnić. Wygrywa ten, kto odnosi w życiu sukcesy, a nie ten, kto przepłynie staw, za to nie ma żadnych korzyści. Jeśli potrzebujesz sobie coś udowodnić, zagraj w grę, gdzie posłużysz się myśleniem, bez zbędnego ryzyka Unikaj bójek, starć, pojedynków Nie warto też wdawać się w bójki. Szczególnie o kobiety, gdyż one tego nie lubią tak na prawdę. Wykształcone kobiety doceniają mądrość, zachowanie, panowanie nad sobą, nie agresję i siłę fizyczną. Każda bójka to ryzyko kalectwa lub zakażenia wirusem, jeśli nasz oponent jest zakażony. Jeśli zależy Ci na partnerce, nie chcesz zakazić jej czymś, co może skrócić Wasze życie – unikaj bójek, dbaj o zdrowie Jak zachować zdrowie, zdrowy rozsądek i pieniądze Nie potrzebne są pieniądze, jeśli człowiek jest chory, nie prowadzi zdrowego trybu życia, nie osiągnie się wiele samymi pieniędzmi, należy jeszcze być zdrowym, wysportowanym, dobrze wyglądać i odżywiać się Im dłużej żyjesz, tym jesteś bogatszy Bogaci ludzie są zdrowsi, bardziej dbają o zdrowie, częściej się badają. Zdrowi ludzie więcej zarobią, gdyż trzeba mieć sporą wiedzę, by w tym świecie zarabiać, a tą zdobywa się latami. Dlatego też im wykształcony człowiek żyje i pracuje dłużej, tym zgromadzi pokaźniejszy majątek A co Wy sądzicie o pieniądzach? Czy przewracają Wam w głowach? Lubicie ryzyko i rycerskie pojedynki? Czy myślicie zanim zrobicie coś głupiego? Piszcie w komentarzach jakie niebezpieczne sytuacje Wam się przytrafiły i jak z nich wybrnęliście zdrowie a pieniądze
Jak działa PiS? Absurd goni absurd: nie dało się kupić węgla, więc będzie… rozdawać pieniądze. W ten sposób nakręci i tak już wysoką inflację: I kwartał 2022 – rozdajemy pieniądze inflacja rośnie II kwartał 2022 – rozdajemy pieniądze w opór, inflacja rośnie w opór III kwartał 2022 – kończy się węgiel w środku lata, rozdajemy pieniądze na węgiel którego nie mamy IV kwartał 2022 – pieniądze z socjalu wreszcie przynoszą skutek, jest czym palić w piecach Tak się śmieje internet, ale do śmiechu nie powinno nikomu być: brakuje węgla i nie wiadomo czy będzie. Palenie w piecu nic nie wartymi pieniędzmi nie jest śmieszne i raczej mało efektywne. Nieudacznicy z PiS potrafią zniszczyć wszystko. W kraju węgla zabrakło węgla…
Co roku tysiące młodych ludzi kończąc szkołę, staje przed koniecznością wyboru drogi życiowej. Pojawiają się pytania – "Jaki zawód wybrać? Co się będzie opłacało? Co da mi pozycję społeczną i pieniądze?". Naciski rodziców i przemawianie do rozsądku, by wybrać kierunek "na czasie" – prowadzą w efekcie do wielu dramatów i nieszczęść. Nie tylko uczniowie czują presję "pieniądza, opłacalności", każdy z nas staje w swoim życiu przed dylematem – robić to, co sprawia radość, co daje poczucie spełnienia, nawet jeśli będzie to mało opłacalne – a może zapomnieć o pasji, radości i skupić się na tym, co przynosi lepsze pieniądze? Obejrzyjcie ten filmik i przed kolejną decyzją dobrze się zastanówcie… Wyobraźcie sobie, jak wyglądałoby wasze życie, gdyby pieniądze nie miały znaczenia, gdybyście nie brali ich pod uwagę wybierając swoją drogę życiową i zawodową… Jak bardzo by się różniło od tego, jakie wiedziecie teraz? Autor: Stress Free Zaprzyjaźniony ze stresem, niepoprawny optymista. Każdą wolną chwilę wykorzystuje na relaks w myśl zasady "nie samą pracą, żyje człowiek" ;)
fot. Panthermedia Mąż nie pozwala mi korzystać ze swojego konta, bo twierdzi, że to jego pieniądze. Czy jest tak w rzeczywistości? Ludwika J., Brodnica Kiedy między małżonkami istnieje wspólność majątkowa, należności za pracę są majątkiem odrębnym każdego małżonka, ale tylko do czasu ich pobrania. Gdy zatem pensja Pani męża niejako „wypłynie” od pracodawcy i znajdzie się na jego koncie, będzie stanowiła wasz majątek wspólny. Podobnie jak inne dochody uzyskiwane ewentualnie przez męża z tytułu np. umowy-zlecenia czy umowy o dzieło. Warto ponadto wiedzieć, że kodeks rodzinny i opiekuńczy daje małżonkom prawo do wiedzy na temat stanu majątkowego drugiego małżonka, nawet jeśli jest to majątek odrębny. Podstawa prawna: Kodeks rodzinny i opiekuńczy, art. 31 § 2 pkt 1. Rafał Węcławik, adwokat, Kancelaria Adwokacka Rafał WęcławikPorady prawne i finansowe - forum >>
czy są pieniądze czy nie